Pracując nad internetowymi stronami wkładałam w tą pracę nie tylko umiejętności, ale też duszę i serce. Za każdym razem wykonywanie strony był to akt tworzenia, a nie jakaś tam prozaiczna praca. Po skończeniu strony, czekając na opinię klienta, przeżywałam horror. Gdy w końcu klient pochwalił moją pracę, kamień spadał mi z serca, ale gdy wynajdywał coś, co według niego wymagało zmian, czułam się, jakby ktoś moją duszę twórczą ranił. Klient krytykował przecież nie jakość mojej pracy, ale wizję moją artystyczną. To bardzo boli. To naprawdę strasznie boli. I wyobrażam sobie informatyków, grafików itp. pracujących w firmach typu Microsoft, jak tworzą ślęcząc dniami i nocami nad swoimi pracami, wkładając w to całą swoją duszę i serce.
Mam stale do czynienia z cms-em, który nazywa się WordPress. Jest to amerykańskie dzieło. Wspaniała maszyna (darmowa), sukcesywnie aktualizowana i ulepszana. Jest intuicyjna dla posługujących się nią i przyjazna pod względem SEO. Dzięki możliwości zainstalowania przeróżnych dodatków i szablonów, w tym darmowych, których jest w sieci niewyobrażalny ogrom, WordPress może stać się stroną o każdej funkcjonalności, jaką sobie człowiek zamarzy np. sklep, galeria dla fotografów, portfolio, wszelkie terminowe rezerwacje, blog itd. Nikt mi nie wmówi, że stworzył WordPressa intelekt tylko. Jest dziełem duszy i wkładu serca.