To, co moja matka teraz robi, to jest strajk głodowy. Tak trzeba to nazwać po imieniu. Nie uświadamia sobie, że doprowadzona została do psychologicznej ściany. Po prostu jej psychika powiedziała NIE. Powiedziała NIE ubezwłasnowolnieniu przez służby, sterowaniu krok po kroku, nakazywaniu w jej prywatnym życiu, co ma zrobić. Wszystko, co robi, robi nie dla siebie, lecz na polecenie, jak kukiełka.
Cytat na dziś — oracz
Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz – [młócić] w nadziei, że będzie miał coś z tego.
/1 Kor 9, 10/
Nie ma bezpiecznej Europy bez wolnej i bezpiecznej Polski!
W Polsce stosuje się potajemnie broń przeciw narodowi polskiemu! Nie jesteśmy ani wolni, ani bezpieczni! Dość tego pieprzenia!
„Samozadowolenie kultury Zachodu” – przekroj.pl
Emigracje oraz globalne zjawisko przyjmowania przez różne narody zachodniego stylu życia sprawiają, że tu i ówdzie można natknąć się na argument o „wyższości kultury Zachodu”. Opiera się on na założeniu, że cywilizacja euroamerykańska miałaby być odpowiedzią na powszechne ludzkie potrzeby. Rozważmy ów argument w jego najogólniejszej postaci.
Najkrócej mówiąc, można traktować go jako przejaw ogromnej ignorancji historycznej i narcystycznego samozadowolenia. Jak zauważył słynny francuski antropolog Claude Lévi-Strauss, przyjmowanie zachodniego modelu życia nie jest skutkiem spontanicznego wyboru, lecz braku wyboru. Imperia mezoamerykańskie, plemiona afrykańskie i australijskie nie porzuciły ochoczo swoich wierzeń i kultur po zetknięciu się z białym człowiekiem. Jego pojawienie się w ich świecie bezpośrednio lub pośrednio zniszczyło te kultury, tak że struktury ich tradycyjnego świata bezpowrotnie przestały istnieć. Zachodnie wojska, misjonarze, poszukiwacze złota, plantacje cukru czy atlantyckie niewolnictwo postawiły wiele społeczeństw wobec alternatywy: albo dołączyć do Zachodu, albo podjąć z nim nierówną walkę. Zauważmy przy okazji, że współczesna pozycja cywilizacji euroamerykańskiej nie byłaby zapewne tak silna, gdyby nie stulecia wykorzystywania siły roboczej innych nacji, złóż położonych na ich terytoriach czy opanowywania niezachodnich szlaków handlowych.
Jeśli pod jakimiś względami Zachód przewyższa inne kultury, nie znaczy to, że dzieje się tak w każdej dziedzinie. Przykładowo, przeciętna wiedza botaniczna czy zoologiczna Europejczyka jest wręcz żenująco niska w porównaniu z tą, jaką mają pewne plemiona „pierwotne”. Etnografka Laura Bohannan naukę języka jednego z plemion afrykańskich zaczęła od lokalnych nazw roślin. Wybrana metoda okazała się fatalna. Tubylcy przynosili jej setki próbek, których badaczka nie potrafiła zidentyfikować. Nawet dziesięciolatki prześcigały w znajomości roślin oraz ich zastosowania tę wykształconą na zachodnią modłę uczoną, nie mogąc uwierzyć w jej niewiedzę. Wspomnijmy też o przypadku użytkowników papuaskiego języka tewa, w którym morfologiczny opis liści zawiera aż 40 terminów, a sadzonki kukurydzy określa się 15 różnymi słowami!
Na koniec warto także przypomnieć jedną z najbardziej uniwersalnych skłonności ludzkich: etnocentryzm. Podobnie jak ludy Zachodu uważają się za najbardziej cywilizowane, tak przedstawiciele nawet „najprymitywniejszych” – z naszej perspektywy – plemion uznają się za jedynych „prawdziwych” ludzi. Ilekroć antropolog Curt Unckel Nimuendajú opuszczał badane przez siebie plemiona brazylijskie, by na jakiś czas wrócić do „cywilizacji”, tubylcy popadali w istny lament: współczuli mu, że opuszcza ich wieś, będącą w ich odczuciu centrum świata.
Przekrój
Należałoby tu jeszcze dodać przykład rozprawienia się przez Zachód z komuną. Zachód, nie licząc się z prawem, narzucił swoje kryteria, co jest dobre, a co złe. Dobrem okazało się nawet napadanie na ludność cywilną po domach. Zachodni antykomunizm okazał się kolejnym aktem niszczenia.
Straszenie Ruskimi
Stanisław Kania pełnił funkcję I sekretarza KC PZPR w latach od 6 września 1980 do 18 października 1981. Straszono nas wtedy Ruskimi między innymi takim hasłem:
Pójdzie Kania przyjdzie Wania
będzie koniec wałęsania.
Straszy się nas Ruskimi od czterdziestu lat po dziś dzień, a Ruskich wciąż na polskich ziemiach nie widać.
Działania o charakterze dywersyjnym
365 razy w roku moja matka się pyta, ile mi dać ziemniaków na talerz (chyba że akurat jest makaron albo ryż)…
Noc 7/8 stycznia
Jest trzecia nad ranem.
Im więcej środków komunikacji, tym mniej porozumienia między ludźmi i państwami. Komórki, Internet, kontakt bezpośredni falami, którym dysponują i posługują się służby większości krajów świata. A jednocześnie działają w świecie siły, które szalenie intensywnie i agresywnie pracują nad tym, żebyśmy się nie porozumiewali i nie porozumieli. Jedną z metod jest sianie strachu. Czy strach pomaga w rozumieniu siebie nawzajem? Nie, ponieważ strach człowieka otumania, a więc przeszkadza, a nie pomaga. Zabija inteligentne myślenie, a budzi prymitywne emocje. Strach jest orężem w walce przeciw porozumiewaniu się ludzi. A więc, jeśli siejesz strach, to walczysz po stronie tych, którzy nie chcą, aby ludzie i państwa się porozumiewały.
SEARCH GOOGLE – „mózg kurczy się strach”
Sprzeczne cele
Ja całe życie dążę do tego, żeby mieć co jeść, mieć co na siebie włożyć i mieć dach nad głową. Stany Zjednoczone naprodukowały tyle uzbrojenia, że teraz dążą do tego, by udowodnić swoim podatnikom (i całemu światu), że naprodukowały to uzbrojenie z uzasadnionego powodu. Tak więc moje dążenia i dążenia USA stoją w sprzeczności. Dążymy do przeciwnych celów.
Ja to tylko taka przenośnia, bo do tego samego celu co ja dąży każdy jeden Polak. Czyli nazwijmy to, że ma cele pokojowe, że jest pacyfistą. Ale sprawa się komplikuje, gdy ten Polak pracuje w wojsku lub innych jakichś służbach. Komplikuje się dlatego, że usiłuje on zrealizować te dwa sprzeczne cele jednocześnie: pacyfistyczny i ten amerykański.
„Była atrapa i jest atrapa” – Jerzy Domański
Ubiegły tydzień zaczął się od pogrzebu polityków, którzy po wojnie tworzyli w Londynie kolejne rządy na uchodźstwie i obdarowywali się tytułami prezydentów, premierów i ministrów. Sami sobie wręczali odznaczenia i ordery. Świat ich nie uznawał, Anglicy zaś traktowali jak polityczne dziwadła. Jaka jest wdzięczność Anglików, przekonali się po wojnie bohaterscy polscy lotnicy i żołnierze Andersa. Generałowie pracowali w cywilu jako barmani i portierzy. Kabaretowe władze londyńskie reanimował Lech Wałęsa, co przy jego wiedzy nie dziwi, a bardziej śmieszy. Podobnie jak ta pompatyczna uroczystość w warszawskiej świątyni. Z Macierewiczem w roli głównego gościa. Jeśli tak ma wyglądać Panteon Wielkich Polaków, to władze Kościoła są na najlepszej drodze do kompletnego ośmieszenia tej idei. Prezydent Duda i premier Morawiecki to już chyba ostatni politycy, którzy będą się meldowali na każdy gwizdek hierarchii. Można więc się spodziewać wzmożonego parcia na rozmaite dotacje i inwestycje. Bo i o nie tu przecież chodzi. Reszta jest atrapą. Tak jak atrapą było londyńskie uchodźstwo. Jedno prawdziwe zdanie, które padło w Wilanowie, dotyczyło tego, że jest ono nieobecne w pamięci Polaków. Bez słowa samokrytyki, bo przez ponad 30 lat prawica i Kościół mogły coś w tej sprawie zrobić. Jeśli oczywiście wierzą w tę rzekomą wielkość londyńskich polityków. A dlaczego są oni nieznani? Bo brak im zasług na miarę Panteonu. I żadne sztuczki z windowaniem ich na pomniki tego nie zmienią. Polska jest jedna. Od tak oczywistych słów zaczął swoje wystąpienie prezydent Duda. I jak to on, natychmiast sobie zaprzeczył. Wykreślając z historii całe 45 lat Polski Ludowej. Jeśli coś mnie u Dudy zastanawia, to jego alergia na PRL. Ustrój, któremu jego rodzina tyle zawdzięcza.
Znacznie mniej elokwentny był prezydent Duda, gdy ukraińska rakieta zabiła dwóch Polaków w Przewodowie. Rakieta wystrzelona z Ukrainy, a nie z Rosji czy Białorusi.
Jak celnie zauważył w tym numerze prof. Widacki, Przewodów nie stał się drugim Sarajewem, od którego zaczęła się I wojna światowa. Minister Rau, zamiast włączyć sobie jakąś stację amerykańską, wezwał ambasadora Andrejewa i wręczył mu notę dyplomatyczną, która tak się ma do Przewodowa jak piernik do wiatraka. A mógł wcześniej się dowiedzieć od Amerykanów, że Polaków zabili Ukraińcy. Po tym wydarzeniu Polacy wiedzą, że w razie podobnych wydarzeń na terenie Polski trzeba słuchać Bidena, a nie Dudy.
Wersję o ataku rosyjskim podtrzymuje tylko prezydent Zełenski. Jakby koniecznie chciał dowieść, że w czasie wojen wszyscy kłamią.
tygodnikprzeglad.pl